Urlop to moment w którym trzeba mocno naładować akumulatory na kolejny rok. Często pojawiają się dylematy, gdzie się udać i ile to niestety będzie kosztowało? Nawet wykupując kompleksową wycieczkę nigdy do końca nie wiadomo co napotkamy na drodze.
Ja poza odpoczynkiem, urlop traktuje jako czas do zobaczenia i poznania nowego miejsca.
Dlatego też w tym roku padło na Włochy, a głównym moim celem była Wenecja, o której możecie poczytać TU.
Ten post natomiast jest bardziej nakierowany na Górny Adriatyk i ogólne sprawy organizacyjne, których sama chciałam się dowiedzieć przed wyjazdem w nieznane lądy.
Możliwości transportu są oczywiście różne, my jednak ze względu na małe dziecko wybraliśmy opcję samochodem, aby mieć możliwość robienia przerw według potrzeb.
Droga do Włoch to na szczęście w przeważającej większości autostrady, dzięki czemu jedzie się spokojnie i płynnie. W Austrii i Włoszech można podziwiać góry, ale nie trzeba martwić się o samochód, nie stoczy się w dół ;).
Aby dojechać do Włoch, należy przekroczyć całe Czechy oraz Austrię, w których wymagane są winiety jako zamiennik dla opłat na autostradach. Winiety nie są drogie, porównując do kwot jakie wydawaliśmy na autostrady we Włoszech. Trzeba zaznaczyć tu, że byliśmy w górnej części, jeżeli chciałoby się przejechać cały kraj to mogłoby to być mocno obciążające dla kieszeni. Średnio za 100km wychodzi 10€ (ok 42zł). Cena winiet dla przykładu w Czechach to około 62zł, a w Austrii 36zł za 10-dniowe korzystanie ze wszystkich dróg.
TANKOWANIE
Dla osób podróżujących autem na gaz może to być nie lada wyzwanie, chociaż mimo problemów z tym związanych, przejechaliśmy jedynie 100 km na benzynie. Stacji z LPG jest naprawdę niewiele, wiem co mówię, bo zwiedziliśmy prawie każdą stację po drodze. Ceny paliwa też są wyższe, ale za to jakość bardzo odczuwalna i w jeździe i w kilometrach, także w ostateczności wychodzi nie wiele drożej.
GÓRNY ADRIATYK
Niestety tu troszkę się zawiodłam. Miasto Grado jest zadbane i urzekło mnie różnorodną roślinnością, ale samo morze zachwytu nie robi żadnego. Częste przypływy i odpływy pozostawiają na plaży niezbyt zachęcające widoki. Woda jest faktycznie ciepła co jest zapewne plusem, ale za to jest w niej bardzo dużo krabów. Oczywiście fajnie zobaczyć te stworki, ale kąpać się z nimi już mniej fajnie. Blisko natomiast jest Wenecja oraz Triest, miejsca które warto zobaczyć.
Nie zwiedziłam jakoś bardzo dużo miejsc, ale wystarczająco aby mieć pewien zarys.
Nie chciałam mieszkać w apartamencie, bo cały urok wakacji nad tak ciepłym morzem to być blisko niego i spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Dlatego wybraliśmy nocleg w tak zwanym namiocie willowym, który jest wyposażony we wszystko co niezbędne - łóżka, kuchenka i lodówka, a także stół i krzesła ogrodowe. Ceny noclegów są różne, zależy od terminu i kempingu, ale jak mam porównywać do cen nad naszym morzem, to są podobne, a często nawet niższe.
Jak widać woda przy brzegu niezbyt zachęcająca do kąpieli, ale bywały dni kiedy brzeg był czyściutki. |
Na szczęście ten widok nie był częsty. |
Ślady czyściciela plaży z wyrzuconych przez wodę brudów. |
Bardzo ciekawy płyn o którym napiszę w najbliższych dniach. |
CENY
Tu się można sprzeczać czy jest drogo, czy jest tanio.
Pizza jest w podobnej cenie, ale dla przykładu cena małego piwa w barach, czy też restauracjach to 2,5€, a dużego 4 do 5€. Jedzenie typu fast food zaczyna się od 5€, makarony od 10€, a ogólny wybór posiłków jest bardzo niewielki.
Ceny w marketach też do niskich nie należą, bo większość produktów była droższa nawet czterokrotnie, choć zdarzały się rzeczy w tej samej cenie lub zbliżonej. I taki miałabym zarys cen we Włoszech, gdyby nie napotkany po drodze Lidl. A w nim ceny takie same jak u Nas, a często nawet niższe. Ciężko jest to więc ocenić. Pozostawię to dla Was. Ja ze swojej strony polecam jednak zabrać trochę żywności ze sobą, a tylko świeże rzeczy dokupywać na miejscu, bo dzięki temu można bardzo wiele zaoszczędzić wybierając się na wakacje w te strony.
SJESTA
To jest to, co może przyprawić niejednego Polaka o zawrót głowy. Sjesta trwa mniej więcej od 13:00 do 16:00 i oznacza, że wszystko jest pozamykane. Ciężko przyzwyczaić się do takiego trybu, szczególnie, że wieczorem też się nie przemęczają pracując maksymalnie do 20:00, dotyczy to także stacji benzynowych. Restauracje są czynne dłużej, bo aż do 23:00, ale w czasie Sjesty na nie nie liczcie. Swój głód trzeba rozplanować wcześniej. Tym bardziej warto zaopatrzyć się w swoje jedzenie, aby nie dać się zaskoczyć.
Sjesta to czas na masową Włoską drzemkę i odpoczywanie po obiedzie. Z jednej strony jest to mocno irytujące, z drugiej zaś fajne, ponieważ nie ma tego pędu odczuwalnego w naszym kraju.
TRIEST
Piękne miasto, które warto zobaczyć, chociażby dlatego aby poczuć trochę Chorwacji będąc we Włoszech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz